Urodził się w świętym mieście, jako mały, pomarszczony, łysy osesek. Będąc kilkuletnim chłopcem, zapytany, kim chciałby być jak dorośnie, bez namysłu odpowiedział, „Gierkiem”. Jakieś czterdzieści kilka lat później, zaczął pisać i stronić od polityki. Na koncie ma już jedną książkę, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jego opowiadania zagościły w kilku antologiach. Publikuje też w sieci na swojej stronie autorskiej i w mediach społecznościowych. Aktualnie mieszka na wsi, nieopodal Częstochowy, gdzie nadal pracuje zawodowo. Ma dwoje dorosłych dzieci. Pisarzem się nie mieni. Nie ukończył filologii polskiej, ani żadnej innej. Nie studiował literaturoznawstwa, dziennikarstwa, kreatywnego pisania itp. Jego uniwersytetem, było przede wszystkim „życie”, a w zasadzie jest, bo nadal studiuje na tej cudownej uczelni. Można więc powiedzieć, że jest samoukiem i nie chodzi tu bynajmniej tylko o pisanie. Niepodzielnie jest zdania, iż przy odrobinie dobrych chęci, wszystkiego można się w życiu nauczyć. W głowie mu się nie mieści, że tyle lat mógł żyć bez pisania.
Jak sam powiada: „Pisanie jest procesem odwrotnym do czytania, ale równie przyjemnym. Każdy napisany akapit, rozdział, czy opowiadanie, daje autorowi taką samą przyjemność i satysfakcję, jak pojedyncze pociągnięcie pędzla, czy w końcu oprawiony w ramę obraz malarzowi, rzeźba snycerzowi a pieśń bardowi. Tak samo, kolejna para wygodnych butów, dla szewca, albo stół, krzesło, czy choćby mały zydel, dla stolarza, jest zwieńczeniem procesu tworzenia... W zasadzie niema znaczenia co tworzysz, dzieło jest częścią twórcy. Tak czy inaczej, gdy twórcy już nie będzie, jego dzieła stworzą namiastkę byłego jestestwa i choć nie żyć, to jednak istnieć będzie”.