Kliknij by posłuchać. Czyta Marek Żelkowski (bookradio.pl)
Dziś podzielę się z Wami moją opinią na temat książki Mai Lidii Kossakowskiej, „Ruda Sfora” wydanej nakładem wydawnictwa "Fabryka Słów" w 2007 i 2014 roku. To książka, z gatunku Fantasy. Dość skrupulatnie skonstruowana opowieść o bogach, duchach, demonach i bóstwach. (Nadmienię, iż nie jestem zagorzałym sympatykiem tego gatunku). Historia zaczyna się w wiosce na północnej Syberii, jednak rychło akcja przenosi się w zaświaty, a jest ich według jakuckich wierzeń aż dziewięć. Główny bohater, Ergis, młody szaman, przemierza kolejne „nieba” walcząc z niepoznaną siła, która obraca w perzynę zaświaty i zagraża światu. Towarzyszą mu przyjaciele, Elley - pieśniarz wojownik, Tujaryma - ognistowłosa córka boga ognia, Iwaszka - kościej tupilak oraz wierny gadający koń - Bębenek. Fabuła osnuta jest na wierzeniach Jakutów i innych plemion z północnej Syberii. Trzeba przyznać iż autorka w tym temacie posiada sporą wiedzę. Niestety, jak do tej pory, nie miałem okazji czytać innych pozycji Pani Kossakowskiej i nie wiem czy specjalizuje się ona w tej tematyce. Wszystko jednak przede mną. „Ruda Sfora” jest dość dynamiczną opowieścią, rozgrywającą się w dokładnie zaplanowanym świecie wierzeń i mitów. Jednak czasami nadmiar obcobrzmiących imion, określeń i nazw, wytrącał mnie z rytmu i musiałem się zastanawiać o co chodzi. Samo imię głównego bohatera, jakoś nie mogło mi zapaść w pamięć. Co prawda na końcu książki znajduje się Dramatis Personae, oraz słowniczek zawierający większość obcych pojęć i nazw, to jednak sięganie do tych informacji w czasie lektury było uciążliwe. Wydaje mi się, że przypisy na dole strony, byłyby lepszym rozwiązaniem. Ale to już technikalia. Abstrahując od nich uważam, iż książka może się sympatykom gatunku podobać, mnie jednak nie zachwyciła. Chylę czoła przed autorką za dbałość o szczegóły i wierne oddanie postaci, wierzeń i mitów. Wymagało to z pewnością solidnego przygotowania. Muszę jednak przyznać, iż przez „Rudą Sforę” przebrnąłem, bo tak muszę to określić. Jednak to już jest jakiś plus, ponieważ przez „Nad Niemnem” mi się nie udało.
Nie będąc zachwycony lekturą „Rudej Sfory”, muszę przyznać iż zawarta na tylnej okładce myśl przewodnia, a zarazem pewnego rodzaju konkluzja wydaje się być jak najbardziej prawdziwa i adekwatna do tej historii.
„Gdy zwycięża wiara ludzi przekonanych, że nie wierzą w nic, Ruda Sfora spopiela Świat i Zaświaty”.
W coś wierzyć trzeba, choćby w siebie.
Pozdrawiam. Przemysław Cichoń.